WYMIANA KOLAGENU W ORGANIZMIE
WYMIANA KOLAGENU W ORGANIZMIE

Oczywiście kolagen, podobnie jak inne białka nie jest nam dany raz na zawsze. „Rodzi się” w swoich komórkach macierzystych i „umiera”, czyli podlega procesom syntezy i rozpadu, tak samo jak różne elementy białek podlegają procesom anabolicznym i katabolicznym. Rozpadający się kolagen, tak samo katabolizuje w energię i odpady jak inne białka. Kolagen jednak ma również w organizmie prawdziwych, śmiertelnych wrogów i jest autentycznie przez niszczony. W to miejsce powstaje nowy. Trwa nieustanna wymiana.

Istotne jest to, że w młodym wieku, w stanach zdrowia i przy dbałości o prawidłową gospodarkę aminokwasową kolagen syntetyzuje w komórki dość szybko. A rozpada się w organizmie dość powoli. Okres takiego prawidłowego, połowicznego rozpadu, to 50 – 60 dni. Taka przewaga syntezy kolagenu będącego w dobrej kondycji nad jego destrukcją jest kolejną cechą osobliwą tego wyjątkowego białka wynikającą z kilku okoliczności.

Po pierwsze - kolagen dojrzewa powoli, a konkretnie powoli formułują się jego pełnowartościowe cząsteczki. Przy tym na długość tych procesów dojrzewania ma istotny wpływ biologiczny wiek człowieka. Wraz z posuwaniem się wieku biologicznego kolagen dojrzewa jeszcze wolniej. I na odwrót – osoby dysponujące kolagenem w „świetnej formie”, czyli po prostu częściej wymienianym – mają metrykalnie zazwyczaj znacznie więcej lat niż biologicznie.

Generalnie przyjmuje się, że (niestety) już pomiędzy 25 a 30 rokiem życia u większości przedstawicieli populacji procesy dojrzewania kolagenu zaczynają zwalniać – i zwalniać już będą do końca życia. Z punktu widzenia badań nad tym – bez wątpienia – białkiem młodości, początek procesu starzenia następuje u większości z nas o wiele wcześniej, niż się powszechnie uważa. Czasami następuje jeszcze dodatkowe przyspieszenie destrukcji. Przykładowo jest całkowicie możliwe, że u kobiety przechodzącej menopauzę w ciągu zaledwie dwóch lat dochodzi do sytuacji utraty kolagenu o 20% większej od zdolności jego odbudowy. Podobnie dzieje się w długich okresach złego odżywiania, w stanach wyeksploatowania organizmu np. nałogiem alkoholowym lub narkotykowym. I znowu – na drugim biegunie – każdy z nas zna osoby wyglądające na 20 lat mniej niż mają, i to bez interwencji chirurga-plastyka. Nigdy niemal nie chorujące i dysponujące niespożytą energią.

Starsze osoby bez widocznych zmarszczek, które jeżdżą cały dzień na nartach, a gdy złamią nogę na stoku, to zrasta im się ona szybciej niż ich wnukom. Mówimy tu o osobach, które albo genetycznie wyposażone są w matrycę kolagenową godną pozazdroszczenia, albo wskutek właściwego trybu życia, odżywiania się lub suplementacji, procesy wymiany kolagenu nie chcą u nich ciągle jeszcze istotnie zwolnić.

Po drugie - znaczne nagromadzenie w naszym ( oczywiście zdrowym i właściwie zasilanym) organizmie - „młodego” ( w sensie najcieńszych włókien) kolagenu jest spowodowane szczególną koniecznością. Nasz ustrój zachowuje się tak, jakby „przewidywał”, urazy, choroby i inne stany, w których w dowolnym czasie będą mu potrzebne rezerwy kolagenu dla potrzeb regeneracji narządu, zagojenia rany, uleczenia oparzenia, czy ubytku skóry lub innej tkanki.

Po trzecie – kolagen rzeczywiście „dojrzały” posiada niezwykłą, ( którą to już ? ) cechę „stałości” i jest praktycznie niedostępny dla swoich zaciekłych wrogów – rozlicznych enzymów proteolitycznych. Oczywiście nie zawsze i nie wszystkich. W ustroju istnieją enzymy zdolne do niszczenia kolagenu ( np. lizosomalne fermenty komórkowe ). Aby jednak zaistniały dla nich warunki do ofensywy, by mogły włóknom kolagenowym okazać swoje niszczycielskie działanie, to primo - musiały by one same porzucić lizosomy, co przy pełnowartościowej, pozostającej w dobrej kondycji, czyli dobrze odżywionej błonie komórkowej – praktycznie się nie zdarza. Secundo – sam kolagen musiałby być słaby, zagrożony denaturacją, gdyż tylko wówczas poddaje się agresji protein lizosomalnych.

Z trzech powyższych powodów – w warunkach zdrowia i właściwej gospodarki aminokwasowej nasz kolagen starzeć się powinien dopiero wówczas, gdy przyjdzie jego nieuchronna pora. Jeżeli zatem na twarzy pojawiają nam się zmarszczki znacznie wcześniej, niż powinny, gdy mętnieje gałka oczna, gdy wiele możliwych dolegliwości somatycznych lub psychosomatycznych sygnalizuje nam kiepską kondycję ogólną ustroju – to jest to ostatni moment na odwrócenie niekorzystnego biegu wydarzeń. Niewiele osób zdaje sobie sprawę, ile stanów chorobowych wywodzi się bezpośrednio ze złej kondycji białek, a także ile niepożądanych dla człowieka reakcji jego ciała na upływający czas można o wiele, wiele lat odwlec, jeśli odpowiednio wcześnie zadba się o systematyczne zaopatrzenie tego ciała we właściwe składniki odżywcze, czyli witaminy, mikro- i makroelementy, a szczególnie elementy budulcowe protein, wśród nich na pierwszym miejscu - kolagenu ustrojowego.

Aby wyczerpać wątek niszczenia kolagenu przez enzymy, należy wspomnieć o kolagenozie. Jest to ferment, którego rolą w ustroju wydaje się być kontrola procesów kolagenogenozy – i to we wszystkich narządach, gdzie występuje kolagen typu I oraz III. Śródmiąższowa kolagenoza dosłownie tnie, niczym rydwan bojowy Rzymian wyposażony w ostrza - szeregi swojego wroga - kolagenu. Sieje spustoszenie i to zarówno w stanach homeostazy, jak i w stanach patologicznych. Inne fermenty poprzez takie cięcia przymuszają kolagen niejako do silniejszego sieciowania, w efekcie czego szybciej się on „starzeje”. Co ciekawe – fermenty kolagenoz produkowane są przez te same fibroblasty, które wydają molekuły kolagenowe. W praktyce ta wojna domowa wygląda też tak, że enzym kolagenozy odcina jedynie kawałek łańcucha peptydowego, który niszczą potem inne enzymy – z grupy proteaz. Przy czym w ogóle fermenty proteolityczne ( np. pepsyna, trypsyna, papaina) zdolne są rozczepiać tylko rozpuszczalne frakcje kolagenu, a już całkiem są nieszkodliwe dla form fibrylarnych, czy włóknistych.

Jeszcze inne przykłady autodestrukcji kolagenu przez fermenty własnego ustroju, to działanie leukocytów, które właśnie z pomocą enzymów hydrolizują małe łańcuchy peptydowe na aminokwasy. Proces hydrolizy jest zabójczy dla kolagenu. Dlatego wszelkie hydrolizaty kolagenowe, które miały być skutecznymi komponentami kosmetyków – poniosły generalnie w tej branży porażkę. Nie lepiej jest z suplementami diety, odżywkami i „dopalaczami” dla sportowców, wytwarzanymi na bazie hydrolizatów kolagenowych, najczęściej bydlęcych.

Hydrolizat kolagenu, obojętnie z jakiego zwierzęcia pozyskiwany – jest tylko i wyłącznie „padliną peptydową”. Jego aplikacja naskórna ( np. w kremie „z kolagenem”) może dawać jedynie efekty doraznie nawilżające. Jego spożywanie z kolei w celach suplementacyjnych jest oczywiście pożyteczne dla metabolizmu białek, ale dokładnie tak samo pożyteczne, jak np. spożywanie żelatyny. Nieporozumieniem całkowitym jest płacenie za hydrolizaty kolagenu cen na poziomie suplementów diety. One po prostu nie są tego warte. Lepiej za tą cenę sprawić sobie kilka razy obiad z golonki, raków lub nawet kury w rosole.

Jeśli chodzi o procesy hydrolizacji kolagenu w organizmie ludzkim, to przebiegają one tak : fermenty leukocytów rozrywają połączenia peptydowe na poziomie spiralnym. Rozszczepione molekuły kolagenowe, denaturują przy normalnej temperaturze organizmu, czyli około 37 st. C, podczas gdy nie atakowane przez enzymy wytrzymują nawet stany gorączkowe zbliżone do 42 st. C. Z kolei denaturujące fragmenty spiral stają się rzadkie, wodniste, wreszcie przechodzą do postaci żelatyny, aby finalnie zostać rozłożone przez inne, nawet słabe fermenty. Hydrolizacja białek nie jest dla zdrowego organizmu procesem szczególnie szkodliwym. Pomimo rozpadu np. kolagenu - większość aminokwasów ( z wyjątkiem hydroksyproliny) ponownie wchodzi w nowe procesy metaboliczne. Część z nich – aktywna anabolicznie „zmartwychwstanie” jako element budulcowy nowych protein.

do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper.pl